Erotyczny szantaż - prawdziwa plaga po wakacjach

Przeżycie wakacyjnej „przygody” nie zawsze gwarantuje dobre wspomnienia. Może się skończyć próbą szantażu, zastraszaniem i groźbami.

Szantażyści grożą opublikowaniem kompromitujących materiałów wideo w mediach społecznościowych, wysłaniem filmików do rodziny oraz znajomych i żądają coraz większych pieniędzy.

Starannie typują swoje ofiary wśród zamożnych osób spędzających urlopy w dobrych hotelach w kraju lub za granicą. Najczęściej działają w kilkuosobowych grupach. Wykupują wycieczki w znanych biurach podróży. Już podczas lotu starają się nawiązać kontakt z potencjalnymi ofiarami, aby zdobyć jak najwięcej informacji. Robią research na Instagramie, Facebooku i w innych mediach społecznościowych, a kiedy już upewnią się, że mogą trafić na większe pieniądze, realizują swój plan.

Dla jednego z moich klientów wakacyjna „przygoda” skończyła się taką właśnie próbą szantażu. Był na wakacjach z rodziną w dobrym zagranicznym hotelu. Po sprzeczce z żoną poszedł na chwilę do hotelowego baru. Tam przysiadła się do niego atrakcyjna dziewczyna. Po wypiciu kilku drinków, poszli na plażę, gdzie dziewczyna zainicjowała pocałunki i pieszczoty.

Mój klient szybko się opamiętał, zanim doszło do czegoś poważniejszego.

Wrócił do kraju, miał mnóstwo pracy, szybko zapomniał o wakacyjnej „przygodzie”. Ale nie na długo. Po kilku dniach dostał filmik z plaży i groźbę, że jeśli w ciągu tygodnia nie zapłaci 50 tyś. euro, kompromitujące wideo trafi do jego żony i zostanie upublicznione w mediach społecznościowych.

Na szczęście mój klient nie wpadł w panikę, tylko najpierw porozmawiał szczerze z żoną, a później zadzwonił do mnie. Udało nam się namierzyć parę szantażystów.

To nie byli amatorzy. Cały sezon grasowali w hotelach na Costa del Sol. Dziewczyna podrywała facetów, a jej wspólnik filmował. Albo na odwrót - jeśli trafiła się zamożna, samotna kobieta – on był amantem, ona filmowała. Hiszpańska policja miała ich na oku, ale nie miała dowodów, bo nawet jeśli ktoś zgłaszał szantaż, to szybko wycofywał skargę.

Trudno się przyznać do „grzechu”, nawet przed policją. A ponieważ szantażyści wybierali zamożne osoby, łatwiej było zapłacić. Tym bardziej, że przestępcy mieli „zasady” – nigdy nie żądali „nadmiernie wysokich kwot”, a gdy raz dostali pieniądze, nie wracali do tego samego klienta. Często też zmieniali miejsce pobytu. To para młodych ludzi z Małopolski. Tłumaczyli nam, że w ten sposób zwiedzali świat i „zarabiali” na studia. Przekazaliśmy ich hiszpańskiej policji, ale czy uda się postawić im zarzuty? Jeśli zdążyli skasować wszystkie filmiki, to nie będzie żadnych dowodów.

Mój klient na szczęście nic szantażystom nie zapłacił, a w dodatku pogodził się z żoną, która na szczęście mu wybaczyła.

Ale nie zawsze sprawy kończą się tak pozytywnie. Bądźmy czujni, bo dobie rozwoju social mediów warto mieć na uwadze, by przypadkiem nasza chwila uniesienia nie trafiła do Internetu.

  • Warszawa
    ul. Sienna 72/14,
    00-833 Warszawa

  • Gdańsk
    ul. Hynka 6,
    80-465 Gdańsk

  • Paryż
    Biuro operacyjne

Zapoznaj się z ofertą agencji śledczej wyspecjalizowanej dla klienta biznesowego

Pn-Pt 9-17
+48 730 006 581