Polski oszust z Tindera

Polski oszust z Tindera

Kiedy wreszcie obejrzałem na Netflixie film pt. „Oszust z Tindera”, przypomniała mi się prawie identyczna sprawa, którą prowadziłem rok temu dla pewnej klientki. Kobieta nie była pierwszą naiwną. Po 40-stce, elegancka, atrakcyjna. Zleciła mi poszukiwanie faceta, którego poznała na Tinderze. Okazał się oszustem i wyłudził od niej ponad 100 tys. złotych.

Oszust z Tindera udaje farmaceutę

Klientka miała dużo jego zdjęć, zapisy ich rozmów na komunikatorach. Twierdziła, że Piotr W. jest farmaceutą, synem właścicielki kilku aptek. W każdym razie za takiego się podawał. Opowiedziała mi jak się poznali, czym ją ujął, jak pomału zdobywał jej zaufanie, fundując wyjazdy i kupując prezenty. Ona, po dwóch rozwodach, z dużym doświadczeniem, a jednak dała się nabrać. Nie znam się za bardzo na męskiej urodzie, ale na zdjęciach zobaczyłem dość przeciętnego gościa, żaden z niego książę z bajki. Miał ładny uśmiech i coś fajnego w oczach. Spodobał się mojej klientce, bo jak mówiła - „był taki normalny, nikogo nie udawał, fajnie się z nim rozmawiało i seks był super, czego więcej może chcieć samotna kobieta w moim wieku?”. Trudno się było nie zgodzić.

Po paru miesiącach zamieszkali razem w jej mieszkaniu, ona miała na palcu zaręczynowy pierścionek, podobno po babci Piotra. Zaczynali wspólne życie, a Piotr planował rozwój biznesu. Chciał rozpocząć produkcję suplementów diety, które miały być sprzedawane w jego aptekach. Jeździł po Polsce w poszukiwaniu miejsca na nową firmę. Wreszcie znalazł odpowiednią halę. Wysłał zdjęcia, napisał, że właśnie ogłosili przetarg, że to jest super okazja, trzeba się szybko decydować. Aby wziąć udział w przetargu potrzebne jest 105 tys. złotych na wadium. Poprosił, żeby moja klientka pożyczyła mu te pieniądze. Obiecał, że jak tylko sprzeda swoje mieszkanie, to natychmiast odda.

Domyślacie się pewnie, co było dalej. Kobieta przelała pieniądze na jego konto, a on zniknął. Zlikwidował telefon, zamknął wszystkie profile w mediach społecznościowych. Wyparował. Kiedy moja klientka zrozumiała, że padła ofiarą oszustwa, w pierwszej chwili chciała biec na policję, ale zdała sobie sprawę, że nie ma żadnych dowodów przestępstwa. Sama, z własnej woli, przelała pieniądze na konto Piotra, a w zapisie rozmów z Whatsappa jest jego prośba o pożyczkę. Skoro tylko pożyczył, to przecież nie ukradł i nie ma go za co ścigać.

Wyłudził za pomocą Tindera 1,5 mln złotych

Oszukana kobieta zwróciła się do mnie. Bardzo szybko podjąłem działania i ustaliłem, że facet posługuje się fałszywymi dokumentami na nazwisko właścicielki aptek, udając, że jest jej synem. Pracował w jej aptekach na zlecenie i na dyżurach, jako technik farmacji. I tu ważny szczegół, który pozwolił oszustowi dość długo korzystać z tej bajeczki. Właścicielka aptek jest bezdzietna, polubiła Piotra, traktowała trochę jak syna, chociaż facet jest po 40-stce. Rozwiedziony, bezdzietny. Pomieszkiwał u siostry, pracującej za granicą. Gdy siostra co jakiś czas wracała do Polski, Piotr musiał się wynosić z jej mieszkania i wtedy znajdował sobie „narzeczone” na Tinderze. Żył w ten sposób od ponad pięciu lat. Naciągnął kilkadziesiąt kobiet w różnych miastach, na co najmniej 1,5 miliona złotych. Większość z nich nie zgłaszała sprawy, bo wstydziła się przyznać, że została oszukana. Tym bardziej, że Piotr wybierał tylko samodzielne, dość zamożne kobiety, którym głupio było się przyznać, że w taki sposób straciły oszczędności.

Wiedzieliśmy, że oszust znajdujący swoje „ofiary” na Tinderze musi się w końcu pojawić w sieci. Nasz cybermonitoring po kilku tygodniach trafił na jego ślad… na Litwie. Piotr teraz ma na imię Petras. Mieszka w Wilnie, pracuje w polskiej aptece. Ma brodę i ogoloną głowę. Ale oczy i uśmiech pozostał ten sam. Pewnie ma już nową „narzeczoną” z Tindera.

Jak na Tinderze z miłości tracimy zdrowy rozsądek

Ściganie takich oszustw, jak opisana przeze mnie sprawa nie jest proste. Jedyna metoda to prywatne śledztwa i ujawnianie tożsamości oszustów, bo to ich powstrzymuje, przynajmniej na jakiś czas. Policja właściwie nie ma punktu zaczepienia, bo stosowanie manipulacji, uwodzenie, a nawet nagabywanie o pieniądze, to nie są czyny karalne. Zakochane ofiary oszustów z miłości tracą zdrowy rozsądek. Z własnej woli przekazują pieniądze, dzielą się kartami kredytowymi, biorą krótkoterminowe pożyczki, by poratować ukochanego faceta gotówką, albo sfinansować jakiś jego biznes.

Nie miejmy złudzeń - podobne manipulacje stosują na portalach randkowych kobiety. Naiwni faceci też dają się nabierać na różne historie, np. o ciężko chorej matce, która potrzebuje pieniędzy na operację w szwajcarskiej klinice. Ale zdarza się to zdecydowanie rzadziej. Albo mężczyznom trudniej się przyznać, że dali się oszukać kobiecie .

 

 

 

 

  • Warszawa
    ul. Sienna 72/14,
    00-833 Warszawa

  • Gdańsk
    ul. Hynka 6,
    80-465 Gdańsk

  • Paryż
    Biuro operacyjne

Zapoznaj się z ofertą agencji śledczej wyspecjalizowanej dla klienta biznesowego

Pn-Pt 9-17
+48 730 006 581