Szesnastolatek „dorabiał” do kieszonkowego oferując „chwilówki” w social mediach.

Założył kilkanaście fałszywych profili w mediach społecznościowych, z których puszczał reklamy: „Brakuje Ci do wypłaty? Potrzebujesz pieniędzy na leki lub na rachunki? Rozwiążemy Twój problem. Korzystne oprocentowanie, wygodne raty. Kliknij po więcej informacji.”

Reklama odsyłała na stronę „wiarygodnej instytucji pożyczkowej”. Po kliknięciu trzeba było podać swoje dane i poczekać na „analizę zdolności kredytowej”. Decyzja była szybka i zawsze pozytywna.

Na koniec klient dowiadywał się, że musi z góry przelać niezbyt wysoką kwotę (od 100 do 500 zł w zależności od wysokości pożyczki) na wskazane konto tytułem opłaty za pożyczkę. Niektórzy się w tym momencie wycofywali, ale takich co wpłacali było zdecydowanie więcej.

Na tym kontakt się urywał, pożyczki nikt nie dostawał, a profil znikał razem z wpłaconymi pieniędzmi.

Chłopak początkowo chciał sobie uzbierać na konsolę do gier. Ale po kilku tygodniach, gdy zobaczył, że interes się kręci, kontynuował działalność. Młody oszust był ostrożny - otworzył kilka kont w różnych bankach, posługiwał się kilkoma adresami mailowymi i numerami telefonów.

Nie był też rozrzutny – kupił sobie konsolę (matce powiedział, że w wakacje zarobił 3 tyś. jako kelner w nadmorskiej restauracji). Potem jeszcze skusiły go markowe sneakersy. Rodzice zaczęli coś podejrzewać, gdy podarował swojej dziewczynie… smartwatch za ponad tysiąc złotych, a ona … pochwaliła się nim na Instagramie.

Rodzice obawiali się, że ich syn zarabia na handlu narkotykami. 

Dostaliśmy zlecenie obserwacji chłopaka. Z początku wszystko wyglądało zwyczajnie. W domu spędzał dużo czasu przy komputerze, ale to rodziców już dawno przestało dziwić. Miał grupę znajomych, z którymi spędzał czas po szkole. Trenował siatkówkę. Z dziewczyną, która chodziła do innego liceum umawiał się w weekendy.

Właśnie w jeden z weekendów nasz detektyw zauważył, że chłopak wypłaca blikiem z bankomatu 3 tys. złotych. Pieniądze wydał na sobotni rajd po nocnych klubach Trójmiasta, taksówki oraz na … wynajęcie pokoju w jednym z droższych hoteli w Sopocie, gdzie razem z dziewczyną spędzili noc z soboty na niedzielę.

Rodzice dawali mu 200 zł. kieszonkowego na miesiąc. Nie miał nic wspólnego ze środowiskiem dilerów. Skąd miał pieniądze?

W rozwiązaniu zagadki pomogła nam nie tylko obserwacja, ale również wywiad środowiskowy wśród jego kolegów i znajomych. Jedna z naszych koleżanek – detektywów zaprzyjaźniła się z dziewczyną chłopaka, która w końcu sama się pochwaliła, jaki ten jej chłopak zdolny i przedsiębiorczy. Sam zrobił stronę internetową, która działa dokładnie tak samo jak strony firm pożyczkowych. Sam wymyślił i zaprojektował reklamy.

A że oszukuje ludzi obiecując im pożyczki? No jeśli są takimi debilami, że dają się na to nabrać, to sami są sobie winni. I przecież nie bierze od nich dużo. Co to jest 300 czy 500 zł od osoby? Dziewczyna nie miała żadnych skrupułów. I wyglądało na to, że to ona jest inicjatorką oszustw popełnianych przez chłopaka.

Przygotowaliśmy szczegółowy raport dla rodziców szesnastolatka. Uzgodniliśmy, że to oni razem z synem zgłoszą się na policję.

Jego „oferta pożyczkowa” zniknęła z sieci. Ale inni oszuści działają. Nie każda internetowa pożyczka to ściema, ale zawsze trzeba sprawdzić firmę, która chce nam pożyczyć pieniądze. A jeśli warunkiem pożyczki jest opłata z góry, to najlepiej od razu zrezygnować i zgłosić oszusta. 

 

 

  • Warszawa
    ul. Żelazna 51/53,
    00-841 Warszawa

  • Gdańsk
    ul. Hynka 6,
    80-465 Gdańsk

  • Paryż
    Biuro operacyjne

Zapoznaj się z ofertą agencji śledczej wyspecjalizowanej dla klienta biznesowego

Pn-Pt 9-17
+48 730 006 581