Zaginiona i odnaleziona dzięki fotografii z Instagrama

Odnaleźliśmy zaginioną 17-letnią Anię z Pomorza. Po prawie dwudziestu dniach intensywnych poszukiwań ustaliliśmy jej miejsce pobytu na drugim końcu Polski. Pomogła nam cyfrowa analiza fotografii na Instagramie.

 

Odnaleziona dzięki fotografii z Instagrama

Odnaleźliśmy Anię. Dziewczyna zaginęła w Sylwestra. Dzięki totalnej mobilizacji zespołu detektywów z mojej firmy i dobrej współpracy z policją, poszukiwania, które rozpoczęliśmy 2 stycznia zakończyły się sukcesem. Ze względu na dobro Ani oraz jej rodziny, nie mogę ujawnić jej prawdziwego imienia. Nie mogę też podać wielu szczegółów śledztwa, ale opiszę w skrócie historię dziewczyny. To może być przestroga dla rodziców innych nastolatków.

Kim jest Ania

Ania ma 17 lat. Mieszka z rodziną w niezbyt dużym mieście na Wybrzeżu. Chodzi do liceum, ma grupę przyjaciół, wrzuca filmiki na Instagrama i na TikToka. Lubi imprezy, czasem wraca późno do domu, ale nieźle się uczy i w sumie jest całkiem odpowiedzialna jak na siedemnastolatkę. Nigdy nie było z nią większych kłopotów. Ma młodszego, dwunastoletniego brata. Ale ich zainteresowania bardzo się różnią, więc rzadko ze sobą rozmawiają. Najlepszą przyjaciółką Ani jest jej o rok starsza kuzynka Natalia.

Co się wydarzyło

Ania uprosiła rodziców, żeby mogła po raz pierwszy w życiu spędzić Sylwestra ze swoimi rówieśnikami, a nie tak jak zwykle w domu z rodzicami i ich znajomymi. Dziewczyna poszła się bawić na domówce, do swojej kuzynki Natalki. Wrzuciła na Instagram filmik z przygotowań do imprezy. Zadzwoniła do mamy przed północą. Powiedziała, że wszyscy idą na rynek oglądać fajerwerki. Obiecała, że za dwie godziny wróci do domu. Ale nie wróciła. Telefonu nie odbierała. Nie odpowiadała na wiadomości na komunikatorach. Zniknęła. Rodzice zaczęli jej szukać około trzeciej nad ranem. U Natalii trwała jeszcze impreza, ale Ani nie było. Natalka powiedziała, że Ania poszła na rynek z dwoma kolegami z klasy, a ona została w domu ze swoim chłopakiem. Nie szukała kuzynki, bo myślała, że Ania jest już w domu. Rodzice chodzili po ulicach od człowieka do człowieka i pokazywali zdjęcie córki na telefonie. Bez rezultatu. Nikt Ani nie widział. Poszli na komisariat. Dyżurny przyjął zgłoszenie o zaginięciu, ale uprzedził, że poszukiwania mogą zacząć dopiero 2 stycznia, bo nie mają ludzi.

Kiedy 1 stycznia Ani nadal nie było w domu, rodzice rozpoczęli poszukiwania na własną rękę. Obdzwonili rodzinę i znajomych. Wydrukowali plakaty ze zdjęciem Ani i prośbą o pomoc w poszukiwaniach i razem z synem rozwiesili je na rynku i sąsiednich ulicach. Przez wspólnych znajomych dotarli do mojej firmy InvestProtect. Następnego dnia rozpoczęliśmy poszukiwania.

Poszukiwania

Próbowaliśmy namierzyć telefon Ani. Nie udało się. Ktoś musiał się postarać, żeby nie można go było odnaleźć. Policja uruchomiła grupę poszukiwawczą. Zaczęli od sprawdzenia monitoringu z kamer umieszczonych na rynku i okolicznych ulicach. Ale w zapisie nigdzie nie było widać Ani. Tak jakby jej na rynku w ogóle nie było. Rodzice nie chcieli w to wierzyć, bo przecież dzwoniła do nich i mówiła, że idzie oglądać fajerwerki. O tym co się naprawdę wydarzyło dowiedzieliśmy się od świadków. Kuzynka Natalia w końcu przyznała, że Ania wyszła od niej jeszcze przed 20.00, czyli zanim się impreza zaczęła. Natalia „kryła” przyjaciółkę, ale kiedy sytuacja zrobiła się poważna, postanowiła powiedzieć prawdę. Udało nam się również porozmawiać ze szkolnymi kolegami Ani i jedną z jej nauczycielek. Świadkowie twierdzili, że Ania z kimś się spotykała, ale nikomu tego chłopaka nie pokazała. Najwięcej wiedział młodszy brat nastolatki, który – jak się okazało – interesował się życiem starszej siostry, ale nikomu o tym nie mówił. Podał nam opis samochodu, który od jakiegoś czasu pojawiał się w okolicy szkoły, do której chodzi Ania. Młodszy brat zauważył kiedyś jak siostra wsiadła do tego auta. Samochód niczym szczególnym się nie wyróżniał – zwykła, szara Toyota, ale numery były z zupełnie innego miasta i dlatego brat Ani zwrócił na nią uwagę. Udało nam się ustalić numer samochodu.

Przełom - zdjęcie na Instagramie

To jednak nie wystarczyło do ustalenia miejsca pobytu zaginionej dziewczyny. Pomógł nam Instagram. Po 10 dniach od zaginięcia, na profilu Ani pojawiło się tajemnicze zdjęcie. Ciemna sylwetka dziewczyny na tle zamglonego krajobrazu. Samo zdjęcie nic nie zdradzało, ale cyfrowa analiza fotografii przyniosła przełom w śledztwie. Niewiele osób wie, jak dużo danych jest w zapisanych w jednej fotografii. Do zdjęcia wykonanego smartfonem lub cyfrówką dodawane są tzw. metadane, czyli informacje opisujące urządzenie, które wykonało zdjęcie, data i czas wykonania fotografii, ustawienia kamery (np. ogniskowa, ISO) i lokalizacja – pozycja GPS. Zdjęcie nie było zrobione smartfonem Ani. Kluczowa była lokalizacja – wiedzieliśmy gdzie zostało wykonane. Jak się później dowiedzieliśmy fotkę na Instagram wrzuciła sama Ania, która nie wytrzymała nieobecności w mediach społecznościowych.

Dlaczego Ania zniknęła

Wkrótce ustaliliśmy, że właścicielem szarej Toyoty jest „student nauk ścisłych” z miasta na Śląsku. Był „korepetytorem” Ani. (Tak opowiadał naszemu detektywowi, który skłonił go do zwierzeń). Na początku faktycznie pomagał dziewczynie w matematyce, z którą Ania sobie nie radziła. Obiecał, że przygotuje ją do matury. To dorosły mężczyzna, który żadnych studiów nie skończył, za to świadomie wykorzystał małoletnią. Twierdzi, że Ania na wszystko się zgadzała i że się kochają.

Kara dla sprawcy

Ustaliliśmy miejsce pobytu Ani. Przedstawiliśmy raport rodzinie oraz policji, która zawiadomiła prokuraturę. „Korepetytor” zapewne odpowie za czyn obcowania z małoletnią poniżej 18 roku życia z art. 199 KK, § 3. Grozi mu kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Sprawa Ani miała szczęśliwe zakończenie. Zaginioną nastolatkę udało się nam odnaleźć w miarę szybko, całą i zdrową. Choć oczywiście ten „romans” zapewne zostawi ślad na jej psychice.

Zaginięcia w Polsce

Zaginięcia są prawdziwą plagą w Polsce. I nie wszystkie kończą się odnalezieniem poszukiwanej osoby. Z danych policji wynika, że co roku ginie ok. 20 tysięcy osób. W 2020 roku zaginęło prawie 1,5 tysiąca nastolatków w wieku od 14 do 17 lat, 500 dzieci w wieku od 7-13 lat i prawie 70 maluchów do lat 7. Nie ma jeszcze danych za 2021 rok, ale z pewnością będzie to porównywalna liczba. Za każdym zaginięciem kryje się rodzinny dramat. Najważniejsze są pierwsze 2 tygodnie poszukiwań. Jeśli w tym czasie uda się odnaleźć trop, jest duża szansa, że zaginiony wraca do domu. Policja podaje, że 95% zaginionych dzieci i nastolatków odnajduje się właśnie w ciągu 2 tygodni. 5%, czyli ponad 100 dzieciaków znika na dłużej, albo w ogóle nie zostaje odnalezionych.

  • Warszawa
    ul. Sienna 72/14,
    00-833 Warszawa

  • Gdańsk
    ul. Hynka 6,
    80-465 Gdańsk

  • Paryż
    Biuro operacyjne

Zapoznaj się z ofertą agencji śledczej wyspecjalizowanej dla klienta biznesowego

Pn-Pt 9-17
+48 730 006 581